Dopadła mnie melancholia, zbyt wiele ostatnio myślę i mówię. Do zbyt wielu wniosków dochodzę. Czasem lepiej się zapomnieć...Czasem trzeba popełnić mnóstwo błędów. Czasem trzeba długo czekać, ale na końcu drogi zawsze czeka to, czego szukaliśmy. Jeszcze jest lato i wolne od pracy, a ja już mam wszystko przemyślane.
I mój pierwszy sernik na zimno. Udał się bez problemowo.
Składniki na spód:
- opakowanie biszkoptów
Składniki na masę:
- kubeczek serka waniliowego - sernikowego
- dwa opakowania małych jogurtów malinowych
- 2 szklanki świeżych malin
- 200 ml wrzącej wody
- 30 g żelatyny
- opakowanie galaretki owocowej (truskawkowa, malinowa lub wiśniowa)
- *opcjonalnie można dodać małą kostkę twarogu śmietankowego, ja tak zrobiłam
Tortownicę uszczelnić folią aluminiową. Biszkopty nasączyć w esencji herbaty i ułożyć na spodzie tortownicy. Galaretkę rozpuścić w połowie zalecanej na opakowaniu wrzącej wody, dokładnie wymieszać i odstawić do studzenia. Żelatynę rozpuścić w 200 ml gorącej wody, dokładnie wymieszać, żeby nie było grudek. Odstawić do studzenia. Serek zmiksować z jogurtami i twarogiem. Dodać wystudzoną żelatynę do masy serowej, miksując na niskich obrotach uważając, aby nie zrobiły się kluski. Do masy dodać jedną szklankę malin i wymieszać. Masę przełożyć na schłodzony spód ciasteczkowy i wyrównać. Wstawić do lodówki. Gdy masa stężeje rozkładamy maliny i zalać zimną, lekko tężejącą galaretką i wstawić do lodówki do zastygnięcia.
Mniam ...pycha
OdpowiedzUsuńOj, zjadłabym kawałeczek :) Pyszne połączenie smaków - jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńHelu serniczek wygląda baaaardzo pysznie i te słodkie maliny
OdpowiedzUsuń